Premier Beata Szydło – arogancja i Bizancjum władzy Prawa i Sprawiedliwości

12 sie 2021   24 cze 2021

Premier Beata Szydło – Prezes Rady Ministrów w latach 2015-2017

PIS -owski styl rządzenia Polską

Beata Szydło to jedna z ważniejszych postaci Prawa i Sprawiedliwości. Od listopada 2015 roku do grudnia 2017 roku była Prezesem Rady Ministrów. Wprawdzie obecnie Prezes Jarosław Kaczyński rzucił ją na odcinek europejski i jakby zakazał kontaktów z mediami to jednak uznałem, że artykuł Pani Beacie Szydło po prostu się należy. Premier Beata Szydło zapoczątkowała nowy PIS-owski styl rządzenia krajem, którego głównymi cechami są: defraudacja oraz marnotrawstwo pieniędzy publicznych, arogancja wobec obywateli oraz służalczość wobec kleru. Ten styl rządzenia kontynuowany jest do dzisiaj, a nawet został udoskonalony przez premiera Mateusza Morawieckiego.

Premier Beata Szydło
Premier Beata Szydło nazywana przez swoich Generałem Fot. Jakub Porzycki / Agencja Gazeta

Czy imperium Tadeusza Rydzyka to wielka pralnia zdefraudowanych pieniędzy?

Rząd Prawa i Sprawiedliwości z Beatą Szydło jako premierem wpompował w biznesy toruńskiego zakonnika-biznesmena Tadeusza Rydzyka około 80 milionów złotych z publicznych kasy. Główne spółki imperium Tadeusza Rydzyka to: Telewizja Trwam, Radio Maryja, Gazeta Nasz Dziennik oraz Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej. Instytucje podległe rządowi Beaty Szydło najczęściej przelewały publiczne pieniądze na produkcję i emisję programów o niskiej wartości i oglądalności oraz na spoty i ogłoszenia. Kasa szła szerokim strumieniem (na końcu artykułu znajduje się szczegółowa lista ofiar składanych przez instytucje podległe rządowi Beaty Szydło na imperium Tadeusza Rydzyka). 

Powstaje pytanie – po co PIS płaci na imperium Rydzyka? Tadeusz Rydzyk ma kilkuprocentowe poparcie społeczne, a jego media nie przekraczają nawet jednego procenta udziału w rynku. Jego wsparcie wydaje się więc realnie mało wartościowe. Być może Prawo i Sprawiedliwość jest przekonane że Don Tadeo ma jakieś chody u Pana Boga i bez jego wstawiennictwa nie da się wygrać wyborów. A może imperium Rydzyka to po prostu wielka pralnia pieniędzy wykradanych z kasy państwowej?

Należy wspomnieć że obecny premier – Mateusz Morawiecki pobił rekord Beaty Szydło i dwukrotnie przebił wartość przelewów na imperium Rydzyka. Na chwilę obecną rządy Prawa i Sprawiedliwości z przystawkami przekazały już w sumie na imperium Rydzyka 220 mln zł z naszych publicznych pieniędzy. Za taką kwotę można by wybudować kilkadziesiąt przedszkoli.

300 mln w formie nagród i premii urzędnikom Beaty Szydło się po prostu należało

Kolejnym przykładem potencjalnego defraudowania pieniędzy publicznych mogą być premie i nagrody dla PIS-owskich urzędników.  Za czasów Beaty Szydło sukcesów gospodarczych rząd miał tyle co kot Kaczyńskiego napłakał ale nagrody oraz premie szły do PIS-owskich urzędników szerokim strumieniem. W formie nagród i premii przelano na prywatne konta urzędników prawie 300 mln złotych z publicznej kasy. Większość z pisowskich urzędników to partyjni działacze lub ich rodziny czy znajomi. Nie mają wymaganych kompetencji więc ich praca nie przynosi narodowi nadzwyczajnego pożytku. Tymczasem premier Beata Szydło stwierdziła że wysokie nagrody i premie „im się po prostu należały”.

Bizancjum dworu Beaty Szydło

Również płatności rządowymi kartami kredytowymi był bardzo popularne wśród urzędników za czasów Beaty Szydło. Tylko w przeciągu kilku miesięcy, urzędnicy jednego tylko Ministerstwa Obrony Narodowej potrafili wydać 15 mln złotych płacąc za zakupy kartami kredytowymi z publicznych pieniędzy.

Kilkanaście milionów złotych urzędnicy Beaty Szydło wydali również na zakupy luksusowych samochodów do swoich urzędów. Średnia wartość takiego samochodu wynosiła ponad 100 tys. zł Niestety nowoczesne samochody okazywały się często nazbyt wymagające w stosunku do umiejętności urzędników Prawa i Sprawiedliwości. Za czasów Beaty Szydło sama tylko Służba Ochrony Państwa rozbijała luksusowe auta średnio co dwa miesiące. 

Również państwowe samoloty i helikoptery służyły intensywnie urzędnikom Beaty Szydło. Wykorzystywali je jako latające taksówki opłacane przez podatników. Beata Szydło latała sobie wojskową CASĄ na zjazdy partyjne i na weekendy do domu. Najważniejsi urzędnicy Prawa i Sprawiedliwości korzystali z wojskowej CASY regularnie. Jedna godzina lotu takiego samolotu to ponad 20 tys. zł z kieszeni podatników. Loty 5 najważniejszych ministrów rządu Beaty Szydło przez półtora roku kosztowały nas 8 mln zł Rekordzistami byli Beata Szydło i szef MON Antoni Macierewicz. Roczny koszt lotów samej tylko Beaty Szydło przekroczył milion złotych, jednak lepszy od niej okazał się Antoni Macierewicz, który rocznie potrafił wylatać ponad dwa miliony złotych.

Służba Ochrony Państwa Prawa i Sprawiedliwości postrachem szos

Jak już wspomniałem Służba Ochrony Państwa ochraniająca za rządów Beaty Szydło dygnitarzy PIS-owskich otrzymała do swojej dyspozycji nowe limuzyny pancerne. Te super drogie auta były rozbijane przez SOP średnio co dwa miesiące. Średni koszt jednej naprawy po zderzeniu wynosił około 12 tys. zł Drobne obcierki nie były nawet ewidencjonowane. Po prostu zatrudniono na etat blacharza-lakiernika, który wyklepywał i lakierował samochody w garażu SOP. Można się domyślać, że limuzyny pancerne służyły urzędnikom Prawa i Sprawiedliwości jako taran drogowy. Torowały drogę PiS-owskiej władzy, gdy jeździła po Polsce.

Zderzenie obywatela z władzą Prawa i Sprawiedliwości

Warto przestudiować zachowanie władzy i samej Beaty Szydło przy jednym z bardziej znanych zdarzeń drogowych z udziałem Służby Ochrony Państwa PIS.

10 lutego 2017 roku 20-letni Sebastian w swoim Fiacie Seicento miał nieszczęście znaleźć się w Oświęcimiu na drodze rozpędzonej kawalkady limuzyn premier Beaty Szydło. Rozpędzone pancerne Audi A8 Służby Ochrony Państwa PIS otarło się o jego Seicento, a następnie uderzyło w drzewo. W środku siedziała premier Beata Szydło. Kawalkada limuzyn nie miała włączonych sygnałów dźwiękowych. Auto Beaty Szydło nie było uprzywilejowane, więc wina leżała po stronie kierowcy SOP. Pomimo tego Prawo i Sprawiedliwość z jakichś kompletnie nieracjonalnych powodów postanowiło iść w zaparte, mataczyć i przy pomocy całego aparatu państwa wdeptać w ziemię biednego dwudziestolatka z Fiata Seicento. Jakby chcieli pokazać, że PIS się nie cacka z przeciętnym obywatelem, gdy ten stanie mu na drodze nawet niechcący.

Ustami swoich najważniejszych polityków, PIS ogłosił że winnym wypadku jest Pan Sebastian i jego Seicento. W ten sposób prokuratura oraz sąd otrzymały jasne wskazanie od władzy – jakie mają być ich postanowienia w sprawie. Okazało się jednak, że prokuratura rejonowa była innego zdania. Zabezpieczyli nagranie z monitoringu. Wynikało z niego, że rządowa kolumna nie była uprzywilejowana, gdyż nie używała sygnałów dźwiękowych. Uznali, że kierowca premier Beaty Szydło dopuścił się wykroczenia drogowego. Ponadto wyszło, że pracownicy Służby Ochrony Państwa składali w sprawie fałszywe zeznania twierdząc, że sygnały dźwiękowe były włączone.

Potem stało się to co zwykle dzieje się w państwie PIS, gdy komuś z ludzi reżimu grożą konsekwencje karne. Wkroczył prokurator wszystkich prokuratorów i szef wszystkich sędziów Zbigniew Ziobro. Sprawę wypadku przejęła prokuratura okręgowa. Główny dowód, a więc nagranie z monitoringu, zostało uszkodzone i to w taki sposób, że nie udało się go odzyskać.

Sąd rejonowy w niewielkim Oświęcimiu uznał, że Pan Sebastian nieumyślnie naruszył przepisy ruchu drogowego. Jednocześnie sąd potwierdził, że kawalkada limuzyn Beaty Szydło poruszała się bez sygnałów dźwiękowych. Postępowanie przeciwko Panu Sebastianowi zostało umorzone warunkowo na rok próby.

Aktualnie sprawa toczy się dalej w II instancji. Adwokat Sebastiana – mecenas Władysław Pociej złożył apelację od wyroku wnosząc o uniewinnienie. Prawo i Sprawiedliwość z wielką zawziętością próbuje jednak pokazać narodowi, że sprawiedliwość musi być zawsze po ich stronie. Zawzięli się na młodego pana Sebastiana i postanowili wlepić mu karalność za niewinność. Dążą do tego używając całego aparatu władzy. W sprawie wymieniali już prokuratorów i sędziów by przepchnąć swoje. W niewyjaśnionych okolicznościach zniszczono też główny dowód niewinności pana Sebastiana.

Rozdzielność majątkowa sposobem na ukrycie podejrzanie zdobytego majątku osoby publicznej

Wielce użyteczne przy wyciąganiu pieniędzy publicznych przez Prawo i Sprawiedliwość z przyległościami jest wstawianie członków własnej rodziny, zazwyczaj współmałżonków, na różnego rodzaju stanowiska lub zakładanie na nich firm pod ustawiane przetargi. Oczywiście przedtem należy podpisać z takim współmałżonkiem u notariusza rozdzielność majątkową i dokonać podziału dotychczasowego majątku. Potem osoba publiczna przepisuje wszystko na współmałżonka a sama staje się goła i wesoła, jak większość wyborców prawicy. Dzięki temu z pieniędzy i majątku współmałżonka będzie można korzystać dokładnie tak jak dotychczas, ale nie trzeba będzie tego wykazywać w publicznie dostępnych oświadczeniach majątkowych. Żaden wyborca i żadne CBA, NIK czy prokuratura nie będą w stanie tego skontrolować. Taką właśnie operację rozdzielności majątkowej przeprowadziła Beata Szydło ze swoim mężem Edwardem Szydło. Jej następca premier Mateusz Morawiecki zrobił to samo ze swoja żoną Iwoną Morawiecką. Charakterystyka instytucji ustanowienia rozdzielności majątkowej jest istotna w przypadku małżeństwa Szydło. Wyjaśniam dlaczego, w dalszej części artykułu.

Społeczna Szkoła Zarządzania i Handlu Edwarda Szydło maszynką do wyciągania unijnych dotacji (45 mln zł)

Mąż Beaty Szydło – Edward Szydło jest wiceprezesem Stowarzyszenia na Rzecz Szkoły Zarządzania i Handlu w Oświęcimiu, które założyło Społeczną Szkołę Zarządzania i Handlu w Oświęcimiu (w skr. SZiH). SZiH funkcjonuje jako szkoła jednakże szkołą raczej nie można jej nazwać. Nie prowadzi zajęć dla zorganizowanych grup uczniów czy studentów, jak na szkołę przystało, lecz zajmuje się prowadzeniem rozmaitych i niezbyt specjalistycznych kursów. Kursy te mają jedną wspólną cechę. Na ich organizację, kasę w formie dotacji, daje Unia Europejska. Dotacje te w miejscu zamieszkania i działalności Szydłów rozdziela zależny od Prawa i Sprawiedliwości Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego.

Dyrektorem tzw. szkoły SZiH jest od początku Edward Szydło. Wszystko wskazuje na to, że Społeczna Szkoła Zarządzania i Handlu Edwarda Szydło powstała tylko po to by wyciągać unijną kasę metodą na prowadzenie tzw. kursów dokształcających. Ponieważ pieniądze unijne rozdziela w Małopolsce urząd marszałkowski obsadzony przez partię PIS, więc tzw. szkoła męża premier Beaty Szydło może liczyć na granty unijne stale. Spokojnie można nazwać Społeczną Szkołę Zarządzania i Handlu maszynką do wyciągania unijnej kasy. Przez ostatnie lata dostała aż 45 mln dotacji unijnych na realizację różnego rodzaju kursów. Były to przykładowo takie kursy jak: „Sprawni w pracy” za 2,5 mln zł, „Języki obce – już potrafię” za 2,8 mln zł, „Budownictwo to jest to!” za 1 mln zł, „Europejski Certyfikat Umiejętności Komputerowych – druga młodość” za 700 tys. zł itp.

Rekord w wyciąganiu unijnych pieniędzy SZiH Edwarda Szydło pobiła w roku 2016, a więc w czasach świetności premier Beaty Szydło. Wygrała wówczas specjalnie zorganizowany przetarg, który opiewał aż na 19 688 096 zł Celem projektu było wspomaganie lokalnej społeczności w zakładaniu nowych firm. Był to obszar działalności, w którym Społeczna Szkoła Zarządzania i Handlu Edwarda Szydło nie miała żadnego doświadczenia. Do przetargu stanęło 8 firm, a wśród nich Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego S.A., która od lat wspomagała lokalnych przedsiębiorców właśnie w zakładaniu nowych firm. Społeczna Szkoła Zarządzania i Handlu została przez PIS-owski urząd marszałkowski oceniona najwyżej, pokonała wszystkich konkurentów i przetarg za prawie 20 mln zł wygrała.

Zabawne jest również to, że szkoła Szydło wygrała przetarg na pomoc w rejestracji nowych firm, w sytuacji gdy jej stowarzyszenie od początku swojej działalności łamie prawo w kwestii właśnie rejestracji działalności gospodarczej. Nigdy nie złożyło w sądzie rejestrowym wniosku o wpis do rejestru przedsiębiorców. Dzięki temu sąd nie wie o istnieniu stowarzyszenia SZiH i nie wzywa go do składania sprawozdań finansowych. Stowarzyszenie na Rzecz Szkoły Zarządzania i Handlu w Oświęcimiu z Edwardem Szydło w zarządzie nie sporządza więc sprawozdań finansowych i ich nigdzie nie składa. Działa jakby w szarej strefie i jednocześnie wygrywa gigantyczne przetargi rozstrzygane przez PiS-owskich urzędników. Na marginesie należy wspomnieć, że samej premier Beacie Szydło zdarzyło się również skapnąć 2,4 mln zł z rezerwy budżetowej na szkołę swojego męża.

Rodzina Szydłów żyje w luksusie po część z pieniędzy unijnych. Jednocześnie Beata Szydło jest jednym z tych polityków Zjednoczonej Prawicy, którzy obrażają Unię Europejską na każdym kroku. Pierwszym jej zarządzeniem jako premiera, było wyprowadzenie z gmachu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów flag unijnych. Premier Szydło nie chciała się fotografować z unijnymi flagami w tle. Obecnie Beata Szydło jest eurodeputowaną do Parlamentu Europejskiego i wszystkie jej wystąpienia w tym parlamencie są mocno antyeuropejskie.

Interesującą postacią jest również syn Pani Beaty Szydło – Tymoteusz. Pan Tymoteusz był księdzem. Gdy jego mama przejęła stery władzy, Pan Tymoteusz doszedł do wniosku, że nie będzie marnował już czasu na nudne duszpasterstwo. Postanowił wykorzystać możliwości mamy i korzystać z życia na całego. Odszedł ze stanu duchownego i zgłosił się do mamy żeby znalazła mu fajną robotę. Pani Beata Szydło zadzwoniła więc do Daniela Obajtka, a ten zainstalował Pana Tymoteusza w firmie ERG Bieruń Folie, w której jest współudziałowcem. Pan Tymoteusz występuje w tej firmie produkującej folie pod zmienionym nazwiskiem. Zmienił nazwisko oficjalnie i urzędowo po odejściu ze stanu duchownego. Obecnie syn Beaty Szydło nazywa się Tymoteusz Kusiński. 

Jak gmina wyasfaltowała 700 m. prywatnego dojazdu do domu Beaty Szydło za pieniądze mieszkańców

Premier Beata Szydło wraz z mężem mieszka niedaleko Oświęcimia przy ulicy Groblowej w Przecieszynie (gm. Brzeszcze). Jeszcze do niedawna dojazd do domu Szydłów prowadził szutrową drogą, której część leżała na ziemi należącej do Beaty Szydło. Gmina postanowiła jednak zrobić dobrze pani premier Beacie Szydło i wyasfaltowała jej za gminne pieniądze prawie kilometrowy dojazd do domu. Dla gminy Brzeszcze był to duży wydatek, którego nie przewidziała w swoim rocznym budżecie, no ale czego się nie robi by przypodobać się PIS-owskiej władzy. Decyzję podjęła jednoosobowo burmistrz Brzeszcz – Cecylia Ślusarczyk. W owym czasie wyasfaltowana droga prowadziła tylko do domu Szydłów oraz ich sąsiada. Tam droga się kończyła. Obecnie Cecylia Ślusarczyk nie jest już burmistrzem, gdyż lokalna społeczność nie wybrała jej na kolejną kadencję.

Fundusze należące do wszystkich mieszkańców gminy poszły na inwestycję na prywatnym gruncie premier Beaty Szydło. Inwestycja była niezgodna z prawem, gdyż teren pod asfaltową drogę nie został ani wykupiony ani przejęty przez gminę. Właścicielem drogi na znacznym odcinku jest więc Beata Szydło. Droga została wyasfaltowana z pieniędzy gminy, jednak jej mieszkańcy, w czasach gdy premierem była Beata Szydło, nie mogli nią nawet jeździć. Na drodze stała Służba Ochrony Państwa i obcych nie wpuszczała. Twierdzili, że droga leży na terenie prywatnym i Pani Szydło nie pozwala by jeżdżono nią bez jej pozwolenia. SOP postawiło tam nawet stały posterunek w postaci blaszanej budy, w której siedzieli. Obok stała ich limuzyna.

Mąż Beat Szydło - Edward Szydło spaceruje z wiadrem, a za nim limuzyna Służby Ochrony Państwa
Edward Szydło, wyasfaltowana droga i limuzyna SOP

Ofiary składane przez instytucje podległe rządowi Beaty Szydło na imperium Tadeusza Rydzyka

  • Ministerstwo Sprawiedliwości wypłaciło: 641 tys. zł firmom Rydzyka na przeciwdziałanie przyczynom przestępczości oraz 3 mln złotych na szkolenia kompetencji medialnych pracowników sądów i prokuratury;
  • Ministerstwo Spraw Zagranicznych dało: 200 tys. na budowę kaplicy upamiętniającej Polaków ratujących Żydów przed holocaustem, 216 tys. na stworzenie Międzynarodowego Centrum Informacyjnego, 710 tys. na prowadzenie Regionalnego Ośrodka Debaty Międzynarodowej, 180 tys. na przywracanie pamięci o rotmistrzu Pileckim oraz 157 tys. za akcję „Wdzięczni za niepodległą Polskę”;
  • Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zapłaciło 105 tys. zł za spoty promujące znak „Poznaj Dobrą Żywność”;
  • Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wybuliła 1,2 mln zł na programy „Wieś to też Polska” i spoty reklamowe oraz 99 tys. zł na ogłoszenia i komunikaty;
  • Agencja Nieruchomości Rolnych wydała 63 tys. zł na ogłoszenia w Naszym Dzienniku;
  • Lasy Państwowe wydały 120 tys. zł na na konferencję „Jeszcze Polska nie zginęła – wieś”;
  • Ministerstwo Środowiska przekazało 313 tys. zł za serię programów o czystym powietrzu oraz 78 tys. zł na ogłoszenia i komunikaty;
  • Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dał: 40 mln zł na realizację geotermii Rydzyka, 140 tys. zł na dofinansowanie studiów podyplomowych z ochrony środowiska oraz 74 tys. za zorganizowanie i obsługę medialną konferencji o GMO;
  • Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej nie miało pomysłu na co przelewać Rydzykowi kasę ale wymyśliło w końcu, że będzie sponsorować za 120 tys. złotych stoisko z darmowymi rybami dla słuchaczy Radia Maryja podczas pikniku „Dziękczynienie w Rodzinie”;
  • Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju wybuliło 298 tys. zł na programy o Unii Europejskiej, a potem dołożyło kolejne 298 tys. zł na bliżej nieokreślony program „PO Pomoc Techniczna”;
  • Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii zapłaciło 495 tys. zł za emisje programów o funduszach europejskich;
  • Narodowe Centrum Badań i Rozwoju kwotą 475 tys. zł dofinansowało projekt „Informatyka medialna twoją szansą na sukces!” oraz dało 240 tys. na Akademickie Biuro Karier w szkole Rydzyka;
  • Ministerstwo Zdrowia przelało na konta imperium Rydzyka 826 tys. zł za programy o zdrowym trybie życia oraz o nowotworach;
  • Ministerstwo Obrony Narodowej kwotą 102 tys. zł opłaciło emisje spotów promujących szczyt NATO;
  • Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wybuliło 188 tys. zł na spoty o pomocy ofiarom przemocy oraz 94 tys. zł na programy informujące o zasadach przyznawania 500+;
  • Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego dało 118 tys. zł na spoty promujące „Społeczną Odpowiedzialność Nauki” oraz 1,8 mln. za realizację w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej programu praktyk zawodowych;
  • Narodowe Centrum Kultury dało 70 tys. zł na program o chrzcie Polski i 61 tys. zł na zorganizowanie Festiwalu Piosenki Religijno-Patriotycznej;
  • Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych zapłacił 100 tys. zł za cykl programów „Historia, Pamięć, Świadkowie”;
  • Prawo i Sprawiedliwość z subwencji na działanie partii politycznych odpaliło Rydzykowi ponad milion złotych nie wiadomo na co.

W sumie instytucje podległe premier Beacie Szydło przekazały przez dwa lata na imperium Tadeusza Rydzyka 80 mln złotych z pieniędzy publicznych.

Przeczytaj również:

Masz informacje dotyczące powyższego artykułu? Skontaktuj się!

Udostępnij ten artykuł:
Przeczytaj również:
Don`t copy text!